2006-10-30

kawałek 2

Wrocław. Tkwię obok pani L. która nieporadnie rusza myszą ani rusz nie mogąc trafić na właściwe pole. Wokół nas bąbel ciszy, napięcie rośnie: trafi, nie trafi? Ha, uwielbiam te pierwsze chwile z programem usera, który dotąd pisał tylko na maszynie do pisania.
Pani L. musi na chwilę odejść. Do kompa zasiada pani M. Rusza myszką błyskawicznie zataczając kręgi po ekranie. Podskakuję nerwowo, bo obok ikonki save jest ikonka delete, która przyciąga panią M. z siłą wodospadu. Uff.. Teraz trzeba założyć nowego dostawcę. Dochodzimy do zakładki z numerem rachunku bankowego. Pani M. z niezmąconym spokojem przysuwa bliżej fakturę i.. wbija kilkadziesiąt wpisanych jednym ciągiem cyferek do pola w ciągu sekundy.
- ja p%$*^*ę! wyrażam elegancko swój podziw.
Śmiech.